Jae Rhim Lee
„Żeby być eko, trzeba wybiegać myślami daleko wprzód – poza horyzont własnego życia. W krajach wysoko rozwiniętych człowiek dożywa przeciętnie ok. 80 lat. To całkiem sporo. Nasze ciała magazynują w tym czasie duże ilości toksyn i innych szkodliwych substancji. Co stanie się z tymi substancjami, po naszej śmierci? W taki lub inny sposób powrócą do ekosystemu zatruwając go” – mówi Jae Rhim Lee.
W czasie prestiżowego wydarzenia TED Global 13 lipca 2011 r. w Edynburgu, Jae Rhim Lee stanęła przed zgromadzoną licznie publicznością. Przemawiając ze sceny, na której pojawiło się wcześniej wielu noblistów i noblistek, budziła ciekawość przechodzącą w coraz większe zdumienie. Kobieta o twarzy dziecka, ubrana w dziwny czarny strój z białymi nitkami w formie dziwacznych pajęczyn, przypominający futurystyczny kombinezon, w ciągu 7 minut i 30 sekund wykładu z humorem i taktem opowiedziała o tym, co dzieje się z ludzkim ciałem po śmierci i jaki to ma wpływ na środowisko. Występ przerywały salwy śmiechu i gromkie oklaski (np. gdy przestrzegała przed kanibalizmem, który może zakończyć się poważną intoksykacją). Precyzyjny, złożony opis projektu artystycznego dotyczącego śmierci i dekompozycji ludzkich ciał zabrzmiał niczym głos z innej galaktyki. Ten sam wykład został powtórzony 5 października 2012 r. w Krakowie, podczas festiwalu Reminiscencje. Tam także wzbudził emocje.
Jae Rhim Lee – amerykańska artystka, ekolożka i eksperymentatorka, studiowała sztuki wizualne na dwu prestiżowych amerykańskich uczelniach: Harvardzie i MIT (Massachusetts Institute of Technology), będącym kuźnią rewolucjonistów i modernizatorów. Jej projekt artystyczny jest wyjątkowy, chociaż zainteresowanie ciałem po śmierci od wieków budzi zainteresowanie artystów. Tajemnice ludzkiego ciała badał Leonardo da Vinci, wykonując niedozwolone wówczas sekcje zwłok. Ciało fascynowało Rembrandta, czego efektem jest „Lekcja anatomii”. Także współcześni artyści, między innymi Grzegorz Klaman i Damien Hirst, są zafascynowani ludzkim ciałem. Infinity Burial Project (Projekt Wiekuistego Pochówku) autorstwa Lee nosi jednak wyraźny znak czasu – dotyczy ekologii. Dla artystki ważny jest negatywny wpływ ciał zmarłych ludzi na stan gleby, powietrza i wód. Nasze ciała magazynują za życia duże ilości ołowiu, kadmu, glinu, bisfenolu A, ftalanów. Z badań amerykańskiego Center for Disease Control wynika, że bisfenol A (BPA) obecny jest w organizmach 93% osób powyżej 6. roku życia, a ciała przeciętnych Amerykanów i Amerykanek zawierają aż 219 toksycznych substancji. Część z nich jest regularnie usuwana przez organizm, niektórych jednak nie sposób wyeliminować. W procesie kremacji zgromadzone toksyny uwalniane są do atmosfery. Samej rtęci zawartej w plombach dentystycznych uwalnia się rocznie około 2,5 tysiąca kilogramów. Lee przypomina też, że w Stanach Zjednoczonych przed pochówkiem ciała zmarłych traktowane są najróżniejszymi chemikaliami (w tym trującym formaldehydem), który przenika do gleby, powoduje także choroby personelu zakładów pogrzebowych.
Projekt Lee ma stanowić zielone remedium na to pośmiertne zatruwanie środowiska. Projekt Wiekuistego Pochówku (Infinity Burial Project) jest praktyczny do bólu, a przy tym szalenie odkrywczy, wręcz „odjazdowy”. Czarny, dziwaczny kostium, który Lee ma na sobie podczas wykładu, nazywa się Infinity Burial Suit – wiekuisty strój pochówkowy. Białe „pajęczyny” nie są motywami dekoracyjnymi, lecz kanalikami zawierającymi zarodniki grzybów, których zadaniem będzie rozłożenie toksyn z ciał umarłych oraz użyźnienie gleby. Strój ma być przepustką do reintegracji z naturą – odziane weń ciała bardzo szybko staną się częścią podziemnego ekosystemu. Jae Rhim Lee zapewnia, że pierwsze zestawy będzie można kupić za około 2 lata.
Strona projektu:
http://infinityburialproject.com/
Liderem nowoczesnych ekopochówków jest Wielka Brytania. Moda na ekocmentarze, ekourny i ekopogrzeby rozpoczęła się tam pod koniec XX wieku. Zamiast lakierowanego drewna trumien i pozłacanych uchwytów, czyli materiałów, które nie są biodegradowalne proponuje się proste i zgrzebne trumny z drewna, wikliny lub tektury. Zamiast betonowych grobów – pochówek pod wybranym drzewem. Zamiast marmurowych płyt – zwykły kamień z wyrytym nazwiskiem. Prawdziwy powrót do korzeni. W Wielkiej Brytanii istnieje około 200 ekocmentarzy. Grzebie się na nich co roku około 4000 zmarłych. W Niemczech co trzeci obywatel preferuje pochówek ekologiczny. Ekocmentarze powstają także w innych krajach Europy, m.in. w Hiszpanii.
Bal na cmentarzu?
W zachodniej kulturze cmentarze to miejsca refleksji, zadumy i spokoju. Ale nie zawsze tak było. W średniowieczu miejsca pochówku zmarłych były przestrzenią wielofunkcyjną i wieloznaczną. Belgijski mediewista Michel Lauwers pisze, że mimo sprzeciwu Kościoła „na wsiach i w miastach cmentarze pozostały miejscami schronienia, azylu, zebrań, uciechy, miejscami, w których wymierzano sprawiedliwość, zawierano umowy, handlowano”. A Jaques Le Goff, wybitny francuski historyk, dodaje: „Na szczątkach zmarłych nawet się tańczy, tyleż po to, by z nimi blisko obcować, ile gwoli trzymania ich na odległość”. Praktyki te zostały ukrócone około XVIII w. przez przedstawicieli kościelnych instytucji.