Przyjrzyjmy się ciału w mieście. Sprawdźmy, w jaki sposób zwraca ono na siebie uwagę i po co; w jakim stroju występuje i w jakich okolicznościach; jak się porusza; jak manifestuje swoją obecność w przestrzeni miasta i jak wpływa na jej charakter. Ubrane, nagie, wystrojone, stabilne i w ruchu – zawsze ma coś do powiedzenia.
Wstęp: Beata Maciejewska
Ciało jest stałym elementem miejskiej gry i miejskich manewrów. Ubrane, nagie, wystrojone, stabilne i w ruchu – zawsze ma coś do powiedzenia. Ciało ubrane to wypowiedź i sposób na dialog z innymi ciałami poruszającymi się po mieście. Rozebrane – jest przede wszystkim manifestacją. Masa ciał to masa mocy. „To ciała na ulicach i placach, a nie paplanina na Twitterze czy Facebooku mają znaczenie” – pisze w niedawno wydanej świetnej książce pt. „Bunt miast” geograf polityczny David Harvey, odnosząc się do protestów antykapitalistycznych i prodemokratycznych, które przetoczyły się przez miasta całego świata, poczynając od placu Tahrir w Kairze, stolicy Egiptu, przez Santiago de Chile – stolicę Chile, po Zuccotti Park w Nowym Jorku. „(…) kolektywna siła ciał w przestrzeni publicznej nadal jest najefektywniejszym narzędziem sprzeciwu w sytuacji, gdy inne środki dostępu zostają nam odebrane” – podkreśla Harvey.
Najbardziej radykalna odsłona ciała w przestrzeni publicznej to ciało nagie. Odsłaniają je modelki i cykliści, działacze społeczni i politycy – po to, by zwracaną na ciało uwagę przekierować na coś innego: złe traktowanie zwierząt, ograniczanie wolności osobistej, dyskryminację, niesprawiedliwość. Złoty czas protestów nagiego ciała na ulicach przypadł na lata sześćdziesiąte ubiegłego stulecia, ale korzeniami sięgają one samego początku ubiegłego wieku. To wówczas używanie nagiego ciała jako narzędzia protestu politycznego zapoczątkowali Wolnościowcy – odłam powstałych w Rosji Duchobierców, przeciwników systemu, i pacyfistów, którzy po represjach w Rosji uciekli do Kanady. Organizowali tam głośne „nagie demonstracje” przeciwko materializmowi, przymusowej edukacji dzieci w szkołach państwowych i wykupywaniu ziemi przez państwo.
Oczywiście – żeby coś manifestować, ciało nie musi objawiać się nago na ulicy. Każde nasze wyjście „na miasto” jest swoistą manifestacją, bo strój sam w sobie jest wypowiedzią, często nastawioną na dialog z innymi ubranymi ciałami. Strojenie ciała w modną odzież nabiera nowego sensu, gdy modą staje się współodpowiedzialność za świat. To ogromna różnica, czy ktoś przemieszcza się po mieście w futrze z lisa czy w tunice z ekologicznej bawełny, której producenci zadbali o prawa pracujących przy jej zbiorze.
Ciało w mieście jest też „pakunkiem”, który chce dotrzeć z jednego punktu przestrzeni do drugiego. W Bangkoku, stolicy Tajlandii, jednym z najbardziej zakorkowanych miast świata, codziennie ciężarne kobiety spieszą miejskimi taksówkami na poród do szpitala i wiele z nich – wskutek problemów transportowych – nie dociera w porę. Rodzą więc na ulicy. Jest to zjawisko do tego stopnia masowe, że za państwowe środki przeszkolono taksówkarzy i policjantów w odbieraniu porodów. Co prawda polskie miasta nie są jeszcze targane tym problemem, ale także w nich można doświadczyć blokowania ciała, na przykład poruszającego się na kółkach innych niż samochodowe.
Ciało w mieście to żywy organizm, który wykonuje różne czynności: skacze, biega i porusza się, żeby się dobrze rozwijać. I przebywa w określonych miejscach, żeby się dobrze poczuć. W końcu – ciało w mieście jest też organizmem martwym – który po śmierci jego „nosiciela” dalej w mieście przebywa. Ciało to skomplikowane i wielofunkcyjne „coś”. Zapraszamy do obejrzenia jego różnych odsłon.