Sztukami walki zajmuję się prawie dwadzieścia lat. Pierwsze było tae kwon do, później kick boxing, a od siedmiu lat uprawiam jedną z odmian tradycyjnego kung fu – Wing Tsun Kung Fu, i uczę jej innych. Dysponuję licencją instruktora zdobytą w Polskiej Akademii Sportu. Ścieżka życia nieplanowana, a jednak będąca pewną konsekwencją i wynikiem pasji.
Kiedy byłam małą dziewczynką, nie sądziłam, że z usmarkanego „wybijacza okien” stanę się kiedyś instruktorką kung fu. Na początku lat osiemdziesiątych XX w. na ekrany polskich kin wszedł film „Wejście Smoka” z amerykańskim aktorem filmów akcji o chińskich korzeniach – Bruce’em Lee. Był to pierwszy zrealizowany z takim rozmachem film spoza żelaznej kurtyny wyświetlany w czasach smutnego i szarego PRL-u. Chwilę później zapisałam się z bratem do pobliskiego klubu tae kwon do. Na sali ćwiczyło wówczas prawie 200 osób, w tym tylko dwie dziewczyny.
Czym jest Wing Tsun Kung Fu? Dla jednych – chińskim stylem z dość krótkim, ponadtrzystuletnim rodowodem, dla innych – koncepcją walki przekładalną na inne techniki. Dla mnie to sposób na życie, spełnianie się, samorealizację przez sport, a przede wszystkim podtrzymywanie tradycji kobiecych w sporcie. Niewiele osób wie, że jedną z osób współtworzących styl Wing Tsun była buddyjska mniszka Ng Moi. Dla mnie jest to bardzo ważne, zwłaszcza jeśli dodać do tego fakt, że mój idol z czasów dzieciństwa, Bruce Lee, również ćwiczył ten styl na początku swojej kariery w Hongkongu.
Mimo upływu lat i wielkich zmian w naszym społeczeństwie, tego rodzaju aktywność fizyczna nie jest popularna wśród kobiet. Ciągle dominuje w wychowaniu stereotyp „niewiasty” – słabej, uległej, zajmującej się domem. To implikuje późniejsze zachowania w sytuacjach czynnej napaści. Uważam, że jest to wdrukowywanie dziecku – dziewczynce – świadomości i zachowań potencjalnej ofiary. Taka konstrukcja psychologiczna determinuje także zachowania w innych sytuacjach, np. godzenie się na rolę „ofiary” w pracy. Większość kobiet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo sposób wychowania ogranicza je w dorosłym życiu.
Ćwiczenie kung fu i ćwiczenie umysłu to system naczyń połączonych. To, co w głowie przekłada się na pracę ciała: postawa, reakcje, odruchy, refleks – wpływa na głowę nie tylko w zakresie biomechaniki, czyli powstawania nowych połączeń neuronowych, ale także na sferę psychiki. Jak? Ćwicząc uczymy się opanowywać emocje, wychodzić naprzeciw niebezpieczeństwu, przepuszczać większą siłę, kontratakować. Do tego dołóżmy samodyscyplinę, codzienną walkę z największym przeciwnikiem – lenistwem i mamy cały wachlarz czynności, który zamyka się w pojęciu „praca nad charakterem”. W kung fu nie ma rozdzielenia ciała i duszy. Nie sposób sobie wmówić, że wysiłek i ból nie istnieją, ale można, za pomocą umysłu, przesunąć priorytety i reakcje tak, by mimo bólu móc realizować cele. Kung fu to jedna z metod szlifowania umysłu i odkrywania jego nieprzebranych możliwości.
Warsztaty samoobrony, które w naszym klubie realizowałam już kilkanaście razy, mają zawsze podstawowy cel – pokazać drogi i możliwości rozwiązań w sytuacji potencjalnie niebezpiecznej. Nazywam to budzeniem z letargu. Co później zrobią z tym kursantki? Nie wiem, ale cieszy mnie niezmiernie, że zawsze jedna lub dwie osoby pozostają w klubie, by kontynuować naukę i poznawać nie tylko tajniki kung fu, ale także samą siebie. Wszystkie kobiety, które być może nie miały dotąd okazji albo odwagi, zapraszam na warsztaty samoobrony „Bezpieczna w miejskiej dżungli”.
Więcej informacji:
Kobieca Szkoła Sztuk Walki Wing Tsun Kung Fu,
Gimnazjum im. K. Kieślowskiego, ul. Polna 7, Warszawa,
www.eewto.pl
Ciało w biegu
W naszych miastach coraz popularniejsze jest bieganie. Biegi uliczne stają się imprezami masowymi – w tegorocznej edycji „Biegnij Warszawo” wzięło udział prawie 12 tysięcy osób. Największą i najsłynniejszą tego typu imprezą jest Maraton Nowojorski, który w tym roku ukończyło ponad 37 tysięcy osób. Równie liczne są biegi europejskie – w Berlinie i Londynie startuje około 30 tysięcy biegaczy. Chętnych jest trzykrotnie więcej, ale ulice mają określoną przepustowość. Żeby wystartować w Londynie czy Nowym Jorku, trzeba mieć szczęście – lista uczestników jest ustalana w losowaniu. W Berlinie limit czasowy to 8 godzin, co pozwala na przejście dystansu nawet krokiem marszowym. Biega się nie tylko w wielkich miastach. W Polsce stolicą maratonu jest Dębno, a największa polska impreza to Festiwal Biegowy w Krynicy. Startują też osoby na wózkach i poruszające się o kulach oraz matki i ojcowie z dziećmi w wózkach. Na olimpiadzie w Londynie po raz pierwszy niepełnosprawny biegacz – poruszający się na protezach Oscar Pistorius – został zakwalifikowany do konkurencji razem z osobami sprawnymi. Zdobył srebrny medal w biegu na 200 m.
Poranek w Hanoi
Hanoi, piąta rano. Pierwsze promienie słońca leniwie przebijają się przez chmury. W kierunku jeziora Hoan Kiem, położonego w sercu starego miasta, zmierzają dziesiątki szarych postaci. Gdy zrobi się trochę jaśniej, dostrzegamy, że są to głównie starsi ludzie, kobiety i mężczyźni. Przychodzą tu każdego ranka porozciągać ciała i kości. Niektórzy w skupieniu ćwiczą tai chi, inni wykonują proste skłony i skręty, rozkoszują się powietrzem, które o tej porze dnia jest jeszcze całkiem rześkie (zmieni się to wraz z nadejściem południa). To oddolna inicjatywa, jezioro przyciąga. Przez kilkadziesiąt porannych minut fragment miasta przemienia się w teatr ruchomych ciał. Ponoć 15 minut ćwiczeń dziennie może przedłużyć życie o trzy lata i aż o 10% zmniejszyć ryzyko śmierci z powodu choroby nowotworowej.
WenDo – droga kobiet
Kobiety są socjalizowane na grzeczne, miłe i uległe. Chłopca zaatakowanego przez rówieśnika zachęca się, żeby „oddał”, dziewczynka powinna raczej poskarżyć się dorosłym. To między innymi taki rodzaj wychowania sprawia, że ofiarami przemocy najczęściej padają kobiety. Nie potrafią krzyknąć, boją się uderzyć, żeby nie skrzywdzić agresora, nawet w warunkach zagrożenia życia. WenDo to sposób na przełamanie wyuczonego schematu. To zintegrowany kurs samoobrony i asertywności dla kobiet i dziewcząt, łączący elementy psychoterapii, pracy z głosem i podstawowych technik samoobrony zaczerpniętych ze sztuk walki. Zaczyna się od przełamania deseczki, które ma znaczenie symboliczne i wzmacniające. WenDo uczy kobiety mówić „nie” w taki sposób, żeby nikt nie miał najmniejszych wątpliwości, że to nie jest „być może”.