Bitwa o klimat

Arktyka. Niedźwiedź polarny na topniejącym lodzie: „Po co chodzić, skoro można jeździć. Ruszajmy”.

 

tekst: Katarzyna Guzek, Beata Maciejewska

 

30 osób z 18 krajów, m.in. Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji, Finlandii, Szwajcarii, Polski i Rosji, wyruszyło 14 września 2013 r. na statku Arctic Sunrise z norweskiego portu Kirkenes ku platformie wiertniczej Gazpromu na Morzu Peczorskim. W proteście przeciwko planowanym odwiertom ropy w Arktyce mieli wejść na platformę i powiesić na niej transparent. 19 września zostali aresztowani i przetransportowani do Murmańska. Postawiono im zarzut piractwa, zmieniony później na chuligaństwo. Paragraf 213 rosyjskiego kodeksu karnego opisuje je jako ciężkie naruszenie porządku publicznego, a okolicznością obciążającą jest fakt, że czynu dokonała zorganizowana grupa stworzona specjalnie w tym celu. Grozi im do siedmiu lat więzienia. Samo śledztwo może potrwać wiele miesięcy, które aktywiści spędzą za kratami.

„Siedzenie w więzieniu to powolne umieranie. Te dwa miesiące spisałam już na straty i mam nadzieję, że nie stracę więcej. Weekend to najgorsze dwa dni w tygodniu. Nie dzieje się zupełnie nic. W tygodniu widuję przynajmniej mojego prawnika i mogę usłyszeć od niego jakieś wiadomości” – napisała do rodziców jedna z uwięzionych aktywistek, 27-letnia Brytyjka Alexandra Harris, w liście opublikowanym przez „Guardiana”. W podobnej celi siedzi Tomasz Dziemianczuk,  pracownik Akademickiego Centrum Kultury Uniwersytetu Gdańskiego, jedyny Polak w tej wyprawie. Dziemianczuk w areszcie obchodził swoje 37. urodziny. – „Tutaj prawo nie działa… tak, to jest prawo na pokaz (…) pierwszego dnia wylądowaliśmy w karcerze” – mówił do dziennikarzy podczas rozprawy sądowej analizującej jego apelację o zwolnienie z aresztu. Została odrzucona.

 
Śnieg dla pokoleń

Camilla Speziale jest fotografką. Mieszka w Buenos Aires, w Argentynie, ma 21 lat. Aktywistką Greenpeace jest od kilku lat. Brała udział w wielu protestach, m.in. w sprawie wydobycia węgla w Argentynie. Przed wyprawą na Arktykę nigdy wcześniej nie widziała śniegu. – „Najważniejsze w takich akcjach jest dla mnie to, że za dwadzieścia lat będę mogła powiedzieć moim dzieciom: zrobiłam coś, żeby ochronić klimat” – mówiła przed wyprawą.

Dla ekologów Arktyka to swoista „ziemia święta”, papierek lakmusowy zmian klimatycznych. W ciągu ostatnich trzydziestu lat ilość lodu morskiego w tamtym rejonie zmniejszyła się aż o trzy czwarte. Topnienie arktycznego lodu oznacza kłopoty, bo odbija on promienie słoneczne – jego brak oznaczać więc będzie zakłócenia w globalnym systemie chłodzenia Ziemi, co z kolei przyspieszy postęp zmian klimatu. Koło się zamknie.

Topniejące lodowce Arktyki przyprawiają o ból głowy klimatologów i ekologów, a zaostrzają apetyt koncernów energetycznych, bo brak pokrywy lodowej oznacza łatwiejszy dostęp do podbiegunowych zasobów ropy. Największe koncerny paliwowe: Shell, BP, Exxon, Gazprom i inne, mają chrapkę na złoża, których wielkość szacuje się na 90 miliardów baryłek. Wydaje się dużo, ale wystarczy na pokrycie światowego zapotrzebowania zaledwie przez trzy lata. Tymczasem ryzyko wycieku w trudnych arktycznych warunkach jest bardzo wysokie, a usunięcie skutków wycieku ropy w warunkach arktycznych – praktycznie niemożliwe.

Greenpeace od dwóch lat apeluje o wprowadzenie zakazu odwiertów w strefie okołobiegunowej, objęcie Arktyki ochroną i utworzenie wokół niej rezerwatu. Podobna forma ochrony obowiązuje wokół Antarktydy. Greenpeace zaproponował utworzenie Antarktycznego Rezerwatu Przyrody już w 1979 roku. Później ekolodzy byli mocno zaangażowani w kampanię na rzecz objęcia ochroną Antarktyki, mieli nawet na biegunie południowym swoją bazę, World Park Base, w której prowadzono badania naukowe. Lata działań bezpośrednich, demonstracji i lobbingu doprowadziły do tego, że w 1991 roku podpisano Protokół o ochronie środowiska naturalnego do Traktatu antarktycznego (tzw. protokół madrycki).

Apel do ONZ w sprawie objęcia ochroną Arktyki podpisało już blisko 4 mln osób (www.UratujArktyke.pl). Podpisy trafiają na bieżąco do ONZ czekając na decyzję Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych. Na razie więc i Gazprom już w 2012 roku rozpoczęły działania w celu wydobycia przemysłowego. Gazprom, który jest firmą kontrolowaną przed rząd Federacji Rosyjskiej i zapewnia około  20% rosyjskiego budżetu federalnego, w 2012 roku czasowo zawiesił działania w Arktyce, tłumacząc, że nie ma odpowiednich środków do przeprowadzenia operacji w sposób bezpieczny dla pracowników platform wiertniczych. Nie wycofał się jednak ze swoich planów. Z kolei Shell, będąc obecnie największą firmą na świecie, jednoznacznie podtrzymuje strategię wiercenia na terenie Arktyki, mimo że w 2013 roku musiał czasowo zakończyć działania na Alasce, bo zlecona przez prezydenta Stanów Zjednoczonych kontrola platform koncernu wykazała zaniedbania dotyczące bezpieczeństwa ekologicznego i bhp.

 
Dobrze pojęty interes

Greenpeace, ze swoją liczącą setki tysięcy „armią” ludzi i niemal trzema milionami darczyńców, jest jedną z najważniejszych światowych sił ekologicznych. Działa od 1971 roku, obecnie w 42 krajach. Nie przyjmuje pieniędzy od firm i rządów, co ma gwarantować jej niezależność, jak widać – skutecznie. Ludzi Greenpeace’u stać na to, żeby zagrać na nosie największym koncernom. To przedstawiciele Greenpeace wspinali się na chłodnie kominowe elektrowni Bełchatów i Turów, wywieszali transparenty tuż przy podium dla zwycięzców Formuły 1 (sponsorowanej przez Shell), przejęli na jeden dzień gabinet prezesa największego polskiego koncernu energetycznego PGE, wchodzili na dachy ministerstw, wdrapali się na budynek Kancelarii Premiera. Do klasyki akcji bezpośrednich można też zaliczyć zainicjowane przez aktywistów Greenpeace spektakularne akcje na Oceanie Południowym w obronie wielorybów, podczas których płynący na pontonach ekolodzy ustawiają się na linii strzału między harpunem a wielorybem, aby zapobiec polowaniu na te morskie olbrzymy.

To Greenpeace założył witrynę ArcticReady.com do złudzenia przypominającą oficjalną stronę Shella, umieścił na niej informacje na temat eksploatowanych przez koncern złóż a także  ogłosił rzekomy konkurs na hasło reklamowe. Śmiechom nie było końca, oglądalność strony biła rekordy. „Dawno, dawno temu nasz dom był piękny i czysty. Potem Shell powiedział: Ruszajmy” – mówi mama-mewa do piskląt. Niedźwiedź polarny, chodząc po topniejącym lodzie: „Po co chodzić, skoro można jeździć. Ruszajmy”. Na zdjęciu prezentującym topniejący lodowiec podpis: „Niektórzy mówią: katastrofa. My mówimy: okazja. Ruszajmy”. I: „Po co komu energia solarna, skoro jest polarna?”.’

„Greenpeace działa w imię dobrze pojętych interesów globalnych. W działaniach tej organizacji chodzi zarówno o dobrostan planety, jak i żywotny interes przyszłych pokoleń jej mieszkańców” – napisała akademiczka i działaczka społeczna Magdalena Środa, gdy rozpoczął się ogólnoświatowy protest przeciwko aresztowaniu aktywistów. Włączyli się akademicy, aktywiści, politycy, aktorzy. Apele do Putina o uwolnienie aktywistów płyną z całego świata. On sam przyznaje, że ludzie Greenpeace to nie piraci. Ale przekaz wielomiesięcznego aresztowania i groźby wieloletniego więzienia jest prosty: żaden klimatyczny maładiec na rosyjskiej platformie wiertniczej bezkarnie podskakiwać nie będzie.