Dobre warunki, dobra żywność

Mamy całą listę produktów tradycyjnych, są produkty wpisane na listy unijne. Trudno wybrać jeden. Nasza żywność jest smaczna, wyprodukowana na bazie bardzo dobrych surowców, według sprawdzonych receptur – minister rolnictwa i rozwoju wsi Marek Sawicki odpowiada na pytania Doroty Metery i Bogumiła Kolmasiaka.

Czy Pana zdaniem nowa Wspólna Polityka Rolna, po ostatniej reformie, dobrze odzwierciedla interesy rolników i podatników? Co rolnicy sądzą o „zazielenieniu”?
Unia Europejska jest zachowawcza. Ostatnia reforma Wspólnej Polityki Rolnej, w mojej ocenie, nie odpowiedziała na wyzwania współczesności. Zabrakło zdecydowania, aby odbiurokratyzować jedną z najstarszych wspólnotowych polityk.

Co do opinii rolników w sprawie „zazielenienia” – najlepiej ich zapytać. W Polsce rolnicy od wieków stosują zróżnicowanie produkcji. Według naszych szacunków 83% gospodarstw nie będzie musiało różnicować upraw (dotyczy to gospodarstw powyżej 10 ha), a tylko 3% polskich gospodarstw będzie musiało obowiązkowo obsiewać pola co najmniej trzema uprawami.

W nowym systemie płatności bezpośrednich 30% środków z tego tytułu kierowane będzie na tzw. zazielenienie. Jeżeli rolnik nie spełni wymogu zazielenienia, czyli nie zróżnicuje upraw, nie będzie miał użytków zielonych i nie będzie utrzymywał obszarów proekologicznych, nie dostanie także dopłaty jednolitej.

Zwracam uwagę, że konieczność utrzymywania obszarów proekologicznych dotyczy wyłącznie gospodarstw powyżej 15 ha i polega na wyłączeniu z produkcji rolnej 5% użytków rolnych, a od 2017 r. – 7%. Na tym obszarze mogą znajdować się np. łąki, oczka wodne, pasy zieleni, zakrzewienia, rośliny wysokobiałkowe (groch, łubin czy lucerna).

Czy konsumenci i podatnicy mogą być pewni, że ich pieniądze, które trafią do rolników, zapewnią dobrą i tanią żywność przy zachowaniu czystego środowiska?
W porównaniu z członkami „starej” UE mamy najmniej zdegradowane chemią gleby. Nasze wsie zachowały tradycyjny charakter. Wynika to z zakorzenionego od wieków przywiązania do ziemi i dbałości o otaczające środowisko. Dlatego, pomimo nie najwyższej jakości bonitacyjnej gleb, mamy bardzo dobre warunki rozwoju rolnictwa ekologicznego. I to się już dzieje. Jesteśmy od dziesięciu lat członkami UE i wbrew przepowiedniom niektórych, bardzo dobrze sobie radzimy, a polska żywność zdobyła uznanie szeroko poza naszymi granicami. Jej wysoka jakość i walory smakowe przypadły do gustu konsumentom, którzy coraz częściej poszukują wyrobów tradycyjnych, ekologicznych. Środki, jakie trafiają do rolników w ramach mechanizmów wynikających ze Wspólnej Polityki Rolnej, są dobrze wydatkowane. Zmodernizowane zostały gospodarstwa rolne i zakłady przetwórstwa rolno-spożywczego. Spełniają najwyższe wymagania jakości. To w znacznym stopniu wspiera zachowanie czystego środowiska. Wiele związanych z tym kosztów ponoszą właśnie rolnicy, a z rezultatów korzystamy wszyscy. To na rolników nakładane są coraz większe obciążenia związane z ochroną środowiska naturalnego. Jak widać, w ostatnich dziesięciu latach wywiązują się z tego bardzo dobrze.

Co rząd, a w szczególności Pan jako Minister Rolnictwa, planuje, by ułatwić rolnikom sprzedaż bezpośrednią i przetwórstwo w gospodarstwach rolnych?
Coraz więcej konsumentów chce znać osobiście swoich producentów, dlatego chcą kupować produkty na biobazarach, tworzą wspólnoty w ramach projektów typu Rolnictwa Wspieranego przez Społeczność, zamawiają przez internet produkty bezpośrednio od rolników. Ale rolnicy mają czasem problemy z różnymi barierami prawnymi. Ostatnio słyszeliśmy, że muszą się zgłaszać do Sanepidu, nawet jeśli sprzedają konsumentom małe ilości produktów sezonowych, jak truskawki, czereśnie i jabłka. Czy przy sprzedaży bezpośredniej np. ziemniaków coś grozi konsumentom? Czy konieczna jest kontrola Sanepidu? W resorcie rolnictwa przygotowujemy rozwiązania prawne dotyczące możliwości przetwarzania produktów na poziomie gospodarstwa. Tradycja takich wyrobów sięga na polskiej wsi wielu pokoleń. Chcemy, aby polscy rolnicy mieli podobne możliwości jak np. ich koledzy z Austrii. Dla rolników to szansa na kontynuowanie wspaniałych rodzinnych tradycji wyrabiania np. kiełbas, domowych przetworów, serów. Dla konsumentów natomiast to wspaniała okazja do nawiązania bezpośrednich więzi z producentem i wybrania tego, którego wyroby najbardziej przypadną do gustu. Jest to również wspaniała promocja regionu, najbliższej okolicy, co w połączeniu ze stale rozszerzającą się siecią gospodarstw agroturystycznych zacznie tworzyć spójną całość. Przykład chociażby wspomnianej już przeze mnie Austrii dowodzi, że tego typu wyroby cieszą się ogromnym uznaniem nie tylko miejscowych społeczności, ale także turystów odwiedzających dany region.

Jestem przekonany, że do końca roku takie przepisy mogłyby wejść w życie i wreszcie cała sprawa sprzedaży bezpośredniej i wytwarzania produktów na poziomie gospodarstwa byłaby kompleksowo rozwiązana, bez zbędnej biurokracji.

Wiemy, że stara się Pan rozwiązywać różne problemy, np. dementować plotkę, że nie będzie można tradycyjnie wędzić wędlin, co wynikało z niezrozumienia nowych przepisów. Czy można pogodzić takie przepisy z oczekiwaniami konsumentów, żeby mieli oni przede wszystkim smaczną żywność, a rolnicy nie byli zniechęcani gąszczem przepisów?
Od początku zwracałem uwagę, że do tego problemu należy podejść systemowo. Zależy nam przede wszystkim na bezpieczeństwie żywności. Podjęliśmy szereg działań dotyczących szkoleń i przygotowania producentów do nowych wymogów. Zwróciliśmy się także do Komisji Europejskiej z wnioskiem o podjęcie działań legislacyjnych mających na celu przyznanie odstępstwa, które miałoby na celu umożliwienie stosowania po 1 września 2014 r. obecnych norm dla WWA (benzo(a)piren 5 µg/kg, suma WWA 30 µg/kg) dla mięsa wędzonego i produktów mięsnych wędzonych przeznaczonych do wprowadzenia na rynek wyłącznie na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej, przy produkcji których są stosowane tradycyjne metody wędzenia, przy użyciu drewna. Taką możliwość mamy. Zgodnie z przepisami rozporządzenia Komisji niektóre państwa członkowskie UE, w tym Polska, będą mogły zezwolić od 1 września 2014 r., przez trzy kolejne lata, na produkcję i umieszczanie na rynku krajowym produktów mięsnych wędzonych tradycyjnie. Czekając na publikację stosownego rozporządzenia KE, opracowaliśmy stosowny projekt rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Zgodnie z jego przepisami konieczne będzie poinformowanie w formie pisemnej powiatowego lekarza weterynarii, właściwego ze względu na miejsce prowadzenia działalności, o zamiarze skorzystania z przedmiotowego odstępstwa. Należy podkreślić, że korzystanie z przedmiotowego odstępstwa jest fakultatywne, i to podmiot podejmuje decyzję, czy zamierza korzystać z takiego odstępstwa czy też nie. Z przedmiotowego odstępstwa będą mogły korzystać produkty mięsne wędzone produkowane przez zakłady zatwierdzone zgodnie z rozporządzeniem (WE) nr 853/2004 lub przez zakłady prowadzące działalność marginalną, lokalną i ograniczoną. Jednakże – jak już wskazano wyżej – produkty, do których będzie miało zastosowanie to odstępstwo, będą mogły być umieszczane wyłącznie na rynku krajowym, a także będą musiały być znakowane specjalnym znakiem weterynaryjnym w kształcie kwadratu.

Rozwiązania zaproponowane w projekcie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi obejmują systemowo wszystkie produkty mięsne wędzone, przy produkcji których nie używano środków aromatyzujących dymu wędzarniczego, bez konieczności odnoszenia się do Listy Produktów Tradycyjnych prowadzonej przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi czy innych systemów jakości żywności. W związku z tym, że rozwiązania przyjęte w rozporządzeniu Komisji dotyczą wszystkich produktów mięsnych wędzonych tradycyjnie, nie jest zasadne ograniczanie w przepisach krajowych korzystania z odstępstwa wyłącznie do produktów znajdujących się na ww. liście czy w systemach jakości żywności.

Do wyborów parlamentarnych pozostał rok. Jakie zadania ministerstwa rolnictwa uważa Pan za najważniejsze?
Jest kilka takich tematów. Jednym z nich jest zakończenie prac legislacyjnych dotyczących ochrony gruntów rolnych po roku 2016, w którym kończy się okres przejściowy na zakup ziemi przez cudzoziemców. Wobec znacznie słabszej pozycji polskich rolników, ochrona gruntów rolnych przed wykupem przez cudzoziemców wymaga nowych uregulowań prawnych, podobnych do tych, jakie występują w innych państwach członkowskich.

Kolejny temat to zakończenie prac legislacyjnych nad powołaniem Funduszu Wzajemnej Pomocy w Stabilizacji Dochodów Rolniczych. Byłyby z niego wypłacane rekompensaty rolnikom sprzedającym swoje produkty w przypadku obniżenia ich dochodów oraz w przypadku niedokonania zapłaty przez podmiot prowadzący działalność w zakresie skupu, uboju lub przetwórstwa produktów rolnych wskutek niewypłacalności.

Planuję również zakończenie prac legislacyjnych dotyczących powołania jednej instytucji zajmującej się bezpieczeństwem żywności. To znany już temat. Chodzi o utworzenie jednej, spionizowanej inspekcji, która łączyłaby w sobie kilka dotychczasowych i w całości odpowiadała za kwestie dotyczące bezpieczeństwa żywności i sprawy weterynarii. Dzięki temu mielibyśmy przejrzysty i sprawny system kontrolny, a kontrole odbywałyby się kompleksowo.

Ponadto powinniśmy zakończyć wdrażanie Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich oraz systemu płatności bezpośrednich na lata 2014–2020. Nastąpi to po zakończeniu uzgodnień z Komisją Europejską.

Powiedział Pan, że Polska ma szansę stać się zagłębiem żywności ekologicznej, sprzedawanej również w Rosji. Jak ministerstwo zamierza wesprzeć rolników, którzy chcieliby się przestawić na tę formę produkcji?
Rzeczywiście, rolnictwo ekologiczne stanowi jedną z najszybciej rozwijających się obecnie gałęzi rolnictwa na świecie, w tym w Polsce. Według danych z 31 grudnia 2013 r., w Polsce kontrolą jednostek certyfikujących objętych było 26,6 tys. gospodarstw prowadzonych na blisko 670 tys. ha. Jest to mniej więcej jednoprocentowy wzrost powierzchni i mniej więcej trzyprocentowy wzrost liczby gospodarstw w stosunku do 2012 r. W 2013 r. funkcjonowało również ponad 400 przetwórców żywności ekologicznej. Warto zwrócić uwagę, że w okresie 2003–2013 liczba gospodarstw ekologicznych w Polsce wzrosła ponadjedenastokrotnie, od 2286 w 2003 r. do prawie 26,6 tys. w 2013 r. Zgodnie z danymi EUROSTAT, w 2012 r. Polska znajdowała się na trzecim miejscu w Unii Europejskiej pod względem liczby gospodarstw ekologicznych. Na pierwszym miejscu znajdowały się Włochy – 43852 gospodarstwa w systemie rolnictwa ekologicznego, a na drugim Hiszpania – 30462 gospodarstwa. Tuż za Polską były: Francja – 24425 gospodarstw, Grecja – 23433 gospodarstwa, Niemcy – 23032 gospodarstwa i Austria –21843 gospodarstwa.

W okresie 2003–2013 średnia wielkość gospodarstwa ekologicznego nie zmieniała się istotnie – wahała się od 20,71 ha do 25,19 ha. W latach 2010–2013 średnia wielkość gospodarstwa ekologicznego utrzymywała się na poziomie około 25 ha przy średniej krajowej około 10 ha dla gospodarstw konwencjonalnych.

W tym samym czasie liczba przetwórni ekologicznych wzrosła ponadosiemnastokrotnie, od 22 w 2003 r. do 407 w 2013 r. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, że liczba przetwórni ekologicznych w Polsce jest bardzo niska w porównaniu z liczbą przetwórni ekologicznych w krajach Europy Zachodniej, np. w Niemczech wynosi 9183, we Francji – 8957, we Włoszech – 5873, w Hiszpanii – 90, w Wielkiej Brytanii – 2052, w Holandii – 1035.

Najwięcej przetwórni ekologicznych prowadzących działalność w Polsce w 2012 r. zajmowało się przetwórstwem owoców i warzyw – 31,60%, i produkcją związaną z przemiałem zbóż – 23,6%.

Mamy przygotowany Ramowy Plan Działań dla Żywności i Rolnictwa Ekologicznego w Polsce w latach 2014–2020. Przewidziane w jego ramach działania realizują i wspierają cele wyznaczone w ramach Europejskiego Funduszu na Rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich, w szczególności przez wspomaganie transferu wiedzy i innowacji w rolnictwie, zwiększenie rentowności gospodarstw, wspieranie organizacji łańcucha dostaw żywności, w tym przetwarzania i wprowadzania do obrotu produktów rolnych, promowanie dobrostanu zwierząt oraz wspieranie efektywnego gospodarowania zasobami i przechodzenia na gospodarkę niskoemisyjną.

W ramach Wspólnej Polityki Rolnej do 2020 r. duże znaczenie przypisywane jest rolnictwu ekologicznemu. Deklaracje w tym zakresie znalazły odzwierciedlenie w rozwiązaniach związanych z „zazielenieniem” I filara WPR oraz w przepisach, które stanowią podstawę tworzenia założeń programowych w nowym okresie PROW 2014–2020. W ramach tych przepisów wyodrębniono osobne działanie „rolnictwo ekologiczne”, poświęcone wyłącznie temu sektorowi.

Jakie ekologiczne produkty żywnościowe mogłyby się stać naszym „hitem” eksportowym i czymś, co jednoznacznie kojarzyłoby się z Polską?
Mamy całą listę produktów tradycyjnych, są produkty wpisane na listy unijne. Trudno wybrać jeden. Nasza żywność jest smaczna, wyprodukowana na bazie bardzo dobrych surowców, według sprawdzonych receptur. Powinniśmy jednak pamiętać o tym, że żywność ekologiczna nie zawiera środków konserwujących, a to oznacza krótki okres przydatności do spożycia. Dotyczy to przede wszystkim owoców i warzyw. Natomiast tradycyjne przetwory z nich z pewnością mogą być chętnie nabywane przez konsumentów. To samo dotyczy naszych wspaniałych swojskich wędlin, oczywiście, jeżeli są wędzone w prawidłowy sposób i spełniają nowe, ostrzejsze wymagania, bo tylko takie mogą być sprzedawane poza rynkiem krajowym.

Jak Pan ocenia bilans integracji polskiego rolnictwa po 10 latach od wejścia do Unii Europejskiej? Wtedy krytykowano rząd za to, że chociaż płacimy stuprocentową składkę, to nasi rolnicy nie otrzymują dopłat w pełnej wysokości. Czy mimo to polskie rolnictwo dogoniło rolnictwo europejskie i jest obecnie konkurencyjne?
Dziś już nikt nie może mieć wątpliwości, że polskie rolnictwo bardzo się zmieniło w ostatnim ćwierćwieczu, zwłaszcza w czasie przygotowań do członkostwa i już w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Faktem jest, że nie mamy jeszcze całkowicie równych dopłat bezpośrednich, ale sytuacja poprawia się z roku na rok. W okresie przedakcesyjnym i w ramach dotychczasowych środków pochodzących z mechanizmów WPR do rolnictwa i na tereny wiejskie trafiło około 180 mld zł. Dzięki zaangażowaniu rolników, producentów i przetwórców te środki zostały dobrze wykorzystane. Dziś nasze zakłady przetwórcze, zwłaszcza w sektorze mleka i mięsa, należą do światowej czołówki. Efekty widać po wynikach handlu zagranicznego artykułami rolno-spożywczymi. Systematycznie rosła wartość eksportu i dodatnie saldo wymiany. W roku ubiegłym te wartości wyniosły odpowiednio ponad 20 mld euro i 6 mld euro. A przecież dziesięć lat temu niektórzy straszyli, że polskie rolnictwo zginie i zaleje nas zagraniczna żywność. Tymczasem nasze produkty zdobywają uznanie na wszystkich kontynentach, a do UE trafia ponad 70% wartości naszego eksportu rolnego. Zmieniły się polska wieś i polskie rolnictwo. Dziś wielu rolników ma najnowocześniejsze maszyny i technologie. Te zmiany widać gołym okiem, wystarczy pojechać na wieś.