Zmieniajmy szare miasto w miasto zielone

Buduj z zielenią – tak mogłoby brzmieć naczelne hasło włodarzy miejskich.

 

Tekst: Gabriela Morawska

Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że w polskich miastach drzew ubywa. Parki się grodzi i fragmentaryzuje. W ostatnich latach jednym z najbardziej zuchwałych zamachów na park była wycinka 505 drzew w stołecznym Ogrodzie Krasińskich.

W nazwach rozmaitych nowych obiektów często pojawia się słowo „park”, ale jest to raczej ozdobnik niż określenie rzeczywistej funkcji, bo są to na ogół tzw. biznesparki i parki rozrywki, pod które w skrajnych przypadkach wręcz wycina się drzewa. Stało się tak m.in. u podnóża Nowego Miasta w Warszawie, gdzie pod Park Fontann wycięto kilkadziesiąt drzew, w tym dwa zabytkowe. Zostało to oprotestowane przez mieszkańców Warszawy oraz środowiska ekologiczne i skrytykowane m.in. przez polską komisję UNESCO.

Interwencje mieszkańców to obecnie jeden z ważniejszych rodzajów broni w walce o skrawki zieleni w miastach, zwłaszcza w ich centrach. W warunkach intensywnej urbanizacji pochłaniającej tereny zielone pod nowe inwestycje budowlane liczy się każdy skwer i każdy, nawet najmniejszy skrawek zieleni. Tymczasem… Spójrzmy choćby na planowane inwestycje w lesie na warszawskim Bemowie – spółdzielnia realizująca inwestycję wystąpiła z wnioskiem o zgodę na usunięcie drzew martwych, chorych, „zagrażających ludziom i mieniu”, w tym drzew owocowych. I otrzymała zgodę Wydziału Ochrony Środowiska dzielnicy Bemowo – wbrew woli mieszkańców, ekologów i innych obserwatorów, którzy rosnące tam drzewa uznali za dorodne i zdrowe.

Wsparcie dla zieleni

Są także – oczywiście – przykłady krzepiące. 250 drzew, 23 tys. krzewów oraz 45 tys. metrów kwadratowych trawników – to zieleń, odtwarzana właśnie po budowie centralnego odcinka drugiej linii metra. Przy tej okazji kompleksowo remontowana ul. Świętokorzyska w centrum Warszawy zamieniła się w zielony, miejski deptak: z szerokimi chodnikami i ścieżkami rowerowymi. Jednak część drzew, widniejących w planach z 2012 r. zastąpiono zielenią w donicach, co budzi gorące protesty mieszkańców i aktywistów miejskich. W urodzajne ogrody zmieniane są też tereny pofabryczne, zaniedbane fragmenty zniszczonej miejskiej zabudowy, fragmenty osiedli mieszkaniowych, a w Londynie nawet dachy autobusów. Na naszych oczach powstają również, znane już w starożytnej Babilonii, ogrody na dachach budynków, m.in. Centrum Nauki Kopernik (8000 m2) i Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego (17000 m2), które łącznie dają Warszawie 25000 m2  zieleni normalizującej temperaturę i wilgotność powietrza, neutralizującej hałas, kurz i dwutlenek węgla, a produkującej tlen.

Zza oceanu docierają informacje o innych sensownych działaniach, m.in. o inicjatywach mieszkańców dotyczących ochrony parków przed pestycydami, które – o ironio – znajdują się w substancjach stosowanych w celu… ochrony drzew. Inicjatywa Pesticide-free Parks (parki wolne od pestycydów) objęła sieć 14 parków: w Nowym Jorku (stan Nowy Jork), San Francisco (Kalifornia), Seatle (Waszyngton) oraz Cleveland Heights i Middleburg Heights (Ohio).

Aby terenów zielonych w miastach przybywało, można wykorzystać i zmienić funkcję tych już istniejących, np. ogródków działkowych. W Polsce jest ich prawie 5 tys., a w ich obrębie milion ogrodów. To prawdziwe zielone płuca miast, które służą ich właścicielom i dostarczają tlenu okolicy, ale mogłyby także służyć okolicznym mieszkańcom. W Warszawie Ogrody Działkowe „Ursynów” od przyszłego roku mają w weekendy zostać otwarte dla spacerujących. Jeśli pomysł okaże się trafiony, zostanie przeniesiony na grunt ogólnopolski, jak deklarują prezesi Polskiego Związku Działkowców (PZD) i Związku Miast Polskich (ZMP), którzy w sierpniu podpisali w Poznaniu porozumienie o współpracy.

Buduj z zielenią

Inwestor realizujący inwestycję niedrogową jest zobowiązany do budowy drogi (w myśl art. 16. Ustawy o drogach publicznych), ale do zachowania zieleni i jej zaprojektowania w celu zapewnienia tlenu mieszkańcom nowej inwestycji zobowiązany nie jest. Niestety.

„Buduj z zielenią” – taką nazwę mógłby nosić, gdyby istniał, projekt realizowany przez miejskich włodarzy, ustanawiający bonifikaty np. na sprzedaż działek pod budowę w zamian za stworzenie przez dewelopera parku czy zielonego skweru, niegrodzonego lub przylegającego do inwestycji. Jednym słowem – otwartego dla spacerowiczów.

Iskrą, z jakiej rozgorzeje płomień zmian, stanie się być może postawa dewelopera, który zamierza uczynić ogólnodostępnym zielony dziedziniec o powierzchni ponad 1300 m2, powstający w Warszawie, naprzeciwko siedziby Trybunału Konstytucyjnego, między XIX-wiecznym pałacykiem a biurowcem.

Większą świadomość wartości zieleni mają też deweloperzy starający się o tzw. zielone certyfikaty, które poświadczają, że chronili oni przyrodę w procesie inwestycyjnym.

Jaskółką nadziei jest też wiadomość z ostatniej chwili – o ogłoszeniu przez Urząd Miasta Stołecznego Warszawy konkursu na specjalistę ds. zieleni, którego zadaniem będzie przedstawienie koncepcji zarządzania zielenią miejską, opracowanie standardów utrzymania parków, skwerów i zieleni przyulicznej oraz przeprowadzanie konsultacji społecznych w tej materii.